w trzech aktach Coś przeszyło mnie. Bez ostrzeżenia. Świat, ten znany, traci ostrość, ktoś przekręca pierścień obiektywu zaburza ostrość widzenia.… Continue reading “w trzech aktach”…
oddech – czas Zaklinam ziarna pisakuW szklane paciorki z powidokamiBez nadziej na odzyskanie czasuZ wiarą w wyrysowanie linii od nowa. Linii bezwstydnie doskonałejOpartej… Continue reading “oddech – czas”…
tak… patrzę Patrzę na kobietę. Na załamanie linii obojczyka. Na rzeźbę szyi. Na piersi zarysowane linią tak doskonałą, że tylko kilku największych… Continue reading “tak… patrzę”…